wtorek, 5 kwietnia 2011

28. Jimmy „At the Organ” Smith

BACK AT THE CHICKEN SHACK
Jimmy Smith
Blue Note
1960
***

Dopiero co wspominałem, że hity The Everly Brothers zna prawie każdy. Prawie każdy słyszał też Jimmy'ego Smitha, choć wielu nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale wystarczy posłuchać „Bad” Michaela Jacksona – organową solówkę w tytułowym utworze gra tam właśnie Smith. Albo przypomnieć sobie „Root Down” Beastie Boys – nowojorscy raperzy wykorzystali tam sample z utworu „Root Down (And Get It)”, napisanego przez Smitha. Inspirowali się nim Medeski, Martin & Wood, a także cała rzesza muzyków acidjazzowych. Nagrywał m.in. z Quincym Jonesem, Dee Dee Bridgewater i Frankiem Sinatrą.
Uważa się, że to Jimmy Smith sprawił, że organy Hammonda przestały być instrumentem, delikatnie mówiąc, obciachowym, za to na dobre weszły do instrumentarium jazzowego i bluesowego. I fakt, że z Hammondów Smith robi użytek godny szacunku. Co nie oznacza, że jego płyta powaliła mnie na kolana. Wręcz przeciwnie, dosyć mocno mnie znudziła. I gdyby nie saksofon Stanleya Turrentine'a, nie wiem, czy dałbym radę wysłuchać jej do końca.
Nie brakuje tu fajnych rozwiązań, ciekawych solówek, wirtuozerskich zagrań. Ale całość tak sobie delikatnie przynudza, snuje się, chwilami jedynie nabierając żywiołowego rozpędu. A najlepszy kawałek na płycie, czyli „Minor Chant”, skomponował właśnie Turrentine. Co ciekawe, to z tego utworu najbardziej zapadły mi w pamięć zagrywki Smitha, brzmiące tak, że śmiało można by go nazwać jednym z prekursorów funku. No i słychać, ile rzeczywiście zawdzięczają mu Beastie Boys – bez organów Smitha ich brzmienie pewnie byłoby zupełnie inne.
Jimmy Smith był – przynajmniej w latach 50. i 60. – tytanem pracy. Organy Hammonda odkrył na początku lat 50. (wcześniej grał na pianinie) i musiał poczuć się jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę. Zaledwie w 1956 roku wydał pięć krążków, choć tytułotwórczej inwencji ani on, ani Blue Note, dla której nagrywał, raczej nie mieli: pierwsze albumy nazywały się „A New Sound... A New Star... Jimmy Smith at the Organ” (Volume 1 & 2), kolejny – skoro już ani sound, ani star nie były nowe – „The Incredible Jimmy Smith at the Organ”. Nagrana w 1960 roku „Back at the Chicken Shack” jest, jeśli dobrze policzyłem, dwudziestym piątym albumem w dorobku Smitha.
Nieźle.
Na zakończenie przyszło mi do głowy jeszcze jedno porównanie do The Everly Brothers. „Back at the Chicken Shack” w wersji winylowej zawierała cztery utwory trwające łącznie ponad 38 minut (piąty numer został do tej płyty dodany dopiero w wersji kompaktowej). Bracia Everly potrzebowali niemal dziesięciu minut mniej, by nagrać 12 piosenek.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz